Dzisiaj bez fotki, ale z historyjką :). Wybrałem się kupić buty do takiego jednego centrum. Chodzę, chodzę, wszystko fajnie tylko nie ma moich rozmiarów. W końcu w jednym sklepie z jakąś chińską marką, JEST! O, i nawet jeden chłopak z obsługi mówi trochę po angielsku. Wypas, no to przymierzamy. Jak oglądałem buty to chłopak postanowił zagadać i rozmowa wygladała tak (po angielsku)
(Chłopak)
- skąd jesteś?
(ja ;) )
- z Polski (chwila ciszy) Wiesz gdzie to jest (uśmiech)?
(On)
- Tak wiem, PO POLSKU do mnie - "Czeszcz", "Soplica"
Szczęka mi opadła :D. Okazało się że miał współlokatora pół polaka pół niemca i nauczył się tyle od niego ;). Ze wszystkich osób na które mogłem trafić padło akurat na kogoś kto umiał powiedzieć cześć :). Cool :)
Po zakupach podziękowałem po za pomoc, wymieniliśmy się uściskami, ukłonami, zadeklarowaliśmy dozgonną przyjaźń między naszymi krajami :). Ot, mamy traktat pokojowy ;)
Jaki ten świat mały...
0 komentarze:
Prześlij komentarz