31.01.2013

Nowy Bond w kinie, czyli o cenzurze

Moj klon, wg chinczykow
Czasami trzeba się dokulturalnić, nie można żyć tylko internetem i fajnymi linkami (oh, Rosja). Mieszkając w kraju, gdzie tylko 20 filmów rocznie dostaje zgodę na projekcję w kinach (plus dodatkowe 14 dla filmów 3d), gdzie limit jest zużywany przez takie perełki jak "Gone", czyli zrzynka z Taken, lub film z 2007 roku, w końcu wyświetlony w 2012, którego tytułu nawet nie pamiętam ;), warto się szybko decydować gdy jest coś fajnego, inwestując te 50 czy 60zł (uhm, serio) na bilet. Proste prawda?

Nie.




W tym momencie warto poszukać w google "tytuł + china censors" aby wiedzieć czy lepiej jednak nie odwiedzić zatoki w poszukiwaniu lepszej wersji.

Dla przykładu, nowy Bond przeżył cenzurę całkiem nieźle. Wycięli tylko parę scenek, np. gdzie zły pan zabija ochroniarza, zmienili napisy aby chinka nie brzmiała jakby była prostytutką i.. niby tyle. Wniosek? Kino.

Looper, świetny film, miał trochę gorzej. Z jednej strony wycięli wszystko związane z narkotykami, trochę nagich scen, ogółem z dwie minuty. Za to dodali "przepiękne" ujęcia Szanghaju oraz jak to narodziło się uczucie między bohaterem i chinką. W wersji US po prostu lądują w łóżku ;)

Remake Titanica w 3d ogólnie przeżył, poza chyba jedną sceną, która nota bene sprawiła że chińczycy wyśmiali cenzorów na necie. Otóż wycięli kadr w którym widać nagie piersi Kate Winslet. Powodem do radości było to że oryginalny Titanic, puszczany w kinach w 98, wspomnianą scenę posiadał. Najpopularniejszy komenatrz brzmiał że scena wyleciała ze względu na dobro ludzi siedziących z przodu - wiecie, 3d, więc co niektórzy panowie mogą zechcieć dotknąć ;)

Najlepszy jednak jest obecny hit, "Cloud Atlas". Oryginał trwa 172 minuty, czyli prawie 3 godziny. Chińska wersia, która właśnie wchodzi do kin, została przycięta o... 34 minuty... Pół godziny :o. Wyleciały sceny erotyczne, brutalne, homoseksualne wzmianki i emm tyle. Kurczę, gdzie oni znaleźli te 34 minuty? Najbardziej rozwalający jest jednak komentarz od jednego z producentów, który stwierdza że mimo że film jest "odrobinkę" przycięty, to dalej wierzy w tą wersję. Serio? To po co kazał nam siedzieć 3 godziny, jeżeli wersja poł godzinę krótsza też jest w porządku! (ironia, czego to się nie zrobi dla kasy -.- )

Jak widać, kino to nie taka prosta sprawa. Eh, ciężko jest nie być prostakiem :/

Ps. Nowy Bond spoko, warty kina



1 komentarze:

Rmk pisze...

Jesli chodzi o Atlas Chmur to jak dla mnie stracony czas w kinie ;p rownie dobrze moglbym ... hmm ... przez te 172 minuty podlubac w zebach. :)

Prześlij komentarz